www.jawa250.fora.pl

lech51

Trzymam w ręku lewą połówkę kartera z włożonym wałem po regeneracji
i takie mnie naszły myśli
To samo robiłem w 1973 roku po wyjściu z wojska
Wtedy kupiłem jawę 175/356 1958 rok. Po remoncie byłem jedyny z towarzystwa który miał motocykl i nie powiem miałem branie
Wyrwałem jedną panią,właśnie na Jawę ,która do dziś jest moją żoną
Jak opowiada dzieciom i wnukom i w towarzystwie jak podiechałem do Niej w białym kasku ,białej koszuli non airon ,starsi wiedzą o co chodzi ,dzinsy z peweksu laczki i czerwone skarpetki to zmiękła.
Po latach kupiłem sobie taki sam typ, rocznik i model
W tej chwili jest po piaskowaniu i czeka na malowanie.
Silnik sam remontuje tz remont wału szlif cylindra i takie tam
Wszyscy wiedzą o co chodzi
Trochę żałuje że tak póżno ale myślę że dam radę, rocznik 51
Podzielcie swoimy myslami
tak mnie dzisiaj naszło to pewnie ze starości
pozdrowionka dla wszystkich Jawaczów

Stasiek

Bardzo pozytywne wspomnienie Smile

Ja jak swoją jawe 175 rocznik 59 przywiozła w wózku bo była rozkręca i miała trafić na złom. Mój tato spojrzał na stertę złomu i skwitował tylko, "lepiej było wino kupić i wypić". Po miesiącu jak już jeździła to podziw w oczach ojca cenniejsze niż nie jedna flaszkę.a działo się to ćwierć wieku temu. Jawa ta obiecana jest córce i czeka na swoją kolej.

mradamf1985

Moja biedna jawa 40 lat stała w stodole jako dziecko zakradałem się siadałem na niej i wiedziałem że kiedyś będzie moja i ją odnowię. Normalnie czuję się tak jak bym jej to obiecał żebym nie wiem ile czasu i kasy musiał włożyć w nią obietnicy dotrzymam. Pokazać kiedyś własnym dzieciom że dziadek taką jeździł bezcenne. Mam nadzieję że podstępne kanalie nie będą jej chciały zamienić na wino Razz

.

lech51

I tak trzymać

ZETON

tego działu nigdy nie czytałem....a nie powiem miewam dni nostalgii i zadumy. Ojciec mój odszedł dwa lata temu, przed śmiercia mijał jakis komis i powtarzał do swojej kobiety, że "jego" motor jeszcze stoi, do dzis nie wiem co to była za maszyna ale ojciec lubował sie w starej motoryzacji. Nie posądzałem go nigdy o miłość do "szlifierek". Remontuje jawę i tak sobie pomyślałem, że to jednak w genach jest zakodowane....i chyba jemu ten motor zadedykuję....
P.S. sorki poniosło mnie ale mam nadzieje ze zrozumiecie:(

lech51

Dokładnie tak, zadedykuj motor Tacie.